Moja córcia tydzień temu oznajmiła mi,że ma narzeczonego , wszyscy chyba wiedzą o tym bo w szatni ogłosiła to.
Jak to córcia mówi mój narzeczony zaprosił mnie na urodziny,musimy mu coś kupić i ja oczywiście muszę mieć nową sukienkę.
Ile płaczu było jak powiedziałam ,ze nowej sukienki nie będzie "jak ja się pokaże krzyczała",
z prezentem tez była awantura bo musimy coś kupić,
ale po dwóch dniach przekonywania ,że mama coś ładnego uszyje w końcu się udało i przystała na to.
Pozwoliłam jej samej wymyślić co by chciała dla Marcina (narzeczonego),abym uszyła.
Pomysłów było wiele:garnitur,misia,piłkę,pociąg.
W końcu po dniu wymyślania powiedziała samochód .
Narysowałam najpierw jak ma wyglądać ,spodobał jej się i wzięłam się za szycie , zajęło mi to godzinę ,
musiałam się wyrobić jak bliżniaki śpią w południe bo wątpię czy dały by mi cokolwiek zrobić
.Jak widzą ,że wyjmuje maszynę to aż im się oczy cieszą.
tak wyszedł samochodzik,dodałam do niego jeszcze imię :
"Mamo jaki on śliczny Marcin się bardzo ucieszy"słowa mojej córci.
No cóż dopiero poszła do zerówki,także jeszcze wiele miłości przed nią,muszę być cierpliwa.
Co sądzicie o samochodziku poduszeczce.
Pozdrawiam Was gorąco.
Ps.Wasze komentarze ja dla mnie natchnieniem i bardzo za nie dziękuję.
Autko świetne! Podziwiam za to, że znajdujesz czas na szycie przy czwórce dzieci! :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję z tym czasem to tak kiepsko,tyle mam pomysłów,ale czasu mało,pozdrawia Ewa
Usuńsuper pomysł też myślałam kiedyś o uszyciu takiego auta
OdpowiedzUsuńDziękuję :))))
UsuńTak, tak dzieci nie mają litości;-) Piękne autko wyszło:-)
OdpowiedzUsuń